Z Enerr Power Point zetknąłem się po raz pierwszy na tegorocznym Audio Show. Wizualnie listwy Enerra nawet mi spodobały. Szef firmy, miły człowiek, dużo mówił o swoich produktach, a ponieważ miałem już 2 sieciowki Enerra, trochę sobie porozmawialiśmy. Ja miałem wówczas kondycjoner NEEL N5 2300K mkII, z którego byłem bardzo zadowolony, ale ponieważ ostanio zmieniłem elektronikę na trochę lepszą, nosiłem się z zamiarem zakupu lepszego kondycjonera, ale nie listwy zasilającej. Szef Enerra zachęcał mnie jednak do wypróbowania listwy. Ja jednak myślałem o kondycjonerach Power Audio Lab, Gigawatt lub Shunyata Research.
Jakiś czas po powrocie z Audio Show, na odsłuch listwy Enerr Power Point namówił mnie właściciel lokalnego salonu audio-video. Powiedziałem czemu nie. Porównaliśmy ją z kolegą do mojego NEEL-a (zaocznie, bo już był sprzedany) oraz Hydry 2 Shunyaty. Robiony był nawet ślepy test, w którym lepiej wypadł Enerr. Jego przewaga uwidoczniła się zwłaszcza w potędze i kontroli basu oraz ogólnej plastyczności "analogowości" brzmienia. Od Hydry2 jest też bardziej funkcjonalny (6 gniazd przeciwko 2 i gniazdo IEC Euro przeciw USA).
Zarówno w moim systemie, jak i u kolegi listwa działała znakomicie i to z różnymi kablami sieciowymi: Enerr, NEEL, NBS, Shunyata.
Odsłuch tej listwy zachwiał moim przekonaniem, co do wyższości kondycjonera nad listwą zasilającą. Kondycjoner może być śmiało jednym z klocków w systemie np. NEEL, który jest bardzo ładnie wykonany, ma wyświetlacz napięcia i pilota. Liczy się jednak wpływ na dźwięk, a ten był wyraźnie lepszy z listwą Enerr. Moja decyzja była więc dość szybka: zakup listwy, ale droższego modelu (w ciemno, wierząc że będzie jeszcze lepsza) Power Station.
Aha. Ciekawe jest to, że przy swoich dość przystępnych cenach obie listwy Enerra mają wewnętrzne połączenia z litych szyn ze specjalnego mosiądzu eutektycznego. Wiekszość firm najczęściej stosuje zwykłe przewody miedziane.